Dwadzieścia trzy na dwadzieścia trzy
Podsumowanie roku 2023, co się skończył właśnie przed chwilą
Od czterech lat wszelkie muzyczne podsumowania roku przygotowuję bez żadnych miejsc i gradacji. Układanie kolejności przestało mi sprawiać przyjemność, gdy zorientowałem się że w zasadzie wszelkie cyferki nie mają tu większego znaczenia, a w świecie pełnym nierówności nie potrzebuję dokładać kolejnej hierarchizacji. Zauważyłem też, jak zmienne potrafią być emocje towarzyszące słuchaniu i poznawaniu nowych dźwięków, oraz uświadomiłem sobie, że nie sposób porównywać ze sobą estetyki znajdujące się na przeciwległych krańcach stylistycznego spektrum. Nadrzędnym celem stało się po prostu zapisanie migawki, do której będę mógł wrócić w przyszłości oraz którą będę mógł się podzielić z innymi. Granica między starym i nowym rokiem wydaje mi się w ostatnim czasie wybitnie zatarta, przecież minutę po północy pierwszego stycznia nie stajemy się wcale nowymi ludźmi. Traktuję ten okres jako wygodny moment by po prostu spojrzeć wstecz i w mniejszej porcji poukładać sobie w głowie co się wydarzyło, co było fajne, co ciekawe, co nowe, co nudne, trudne, takie, śmakie i owakie.
W minionym 2023 roku postanowiłem powrócić po wieloletniej przerwie do pisania o muzyce, zakładając właśnie ten mikrotwór blogerski. Przekształciłem tym samym audycję, którą na falach Radia Kapitał prowadziłem z większymi lub mniejszymi przerwami od lipca 2019 roku, w newsletter rozsyłany bezpośrednio do Was, odbiorców i czytelników. Będąc świadomym własnych ograniczeń (przede wszystkim czasowych) podjąłem decyzję o poświęceniu tej przestrzeni wyłącznie polskiej muzyce. Dzięki temu byłem w stanie dostrzec zjawiska, które wcześniej umykały mojej uwadze, wejść nieco głębiej w naszą rodzimą scenę, a także w pełni przekonać się o jej ogromnym potencjalne. To był naprawdę fenomenalny rok dla polskiej muzyki, trzeba o tym mówić głośno.
Podsumowując rok chciałbym wyróżnić 23 wydawnictwa, które sprawiły mi wyjątkowo dużo przyjemności, do których wracałem i które z mojej perspektywy są istotne jeśli chodzi o ten rocznik. Opisy starałem się zamknąć w maksymalnie kilkuzdaniowych impresjach, wierząc że wiele zostało już o nich powiedziane i napisane, ale także ograniczając ryzyko, że ta przygotowanie tej publikacji rozciągnie się na kolejne tygodnie. Ponadto, posługując się nomenklaturą mojej zawodowej branży, każdą pozycję wyposażyłem w tzw. drill-down: kilka albumów, EP-ek lub singli, które w jakimś stopniu poszerzają jej dźwiękowe uniwersum.
Integralnym suplementem podsumowania są też dwie, uzupełniające się playlisty, żeby zależnie od Waszych preferencji, w wygodny sposób zacząć nausznie eksplorować bezkresny świat polskiej muzyki 2023 roku. Na Buy Music Club możecie zarówno posłuchać po jednym utworze z każdego wydawnictwach, jak i przejść bezpośrednio do Bandcampa by odsłuchać cały album lub EPkę, a także wesprzeć finansowo swoich ulubionych artystów, artystki oraz wytwórnie. Z kolei do playlisty na Spotify (rekomendowane słuchanie w trybie losowym) wrzuciłem po 1-2 utwory reprezentujące poszczególne wydawnictwa, ale znajdziecie tam też sporo pojedynczych singli, które w jakimś stopniu sprawiały mi przyjemność w minionym roku. Obie playlisty stanowią naturalne przedłużenie poniższego tekstu, zawierając nieco więcej materiału niż udało mi się tutaj opisać słowami.
wszędzie obowiązuje kolejność alfabetyczna, według nazwy podmiotu wykonawczego
Air Hunger — Grace
(Peleton Records)
Melodie rozciągnięte w czasie, snujące się po zamglonych i zaśnieżonych dźwiękowych krajobrazach. Wrocławski artysta Dawid Schindler tworzy muzykę pełną wewnętrznego ciepła i spokoju, otulającą w trudnych chwilach przestrzennym ambientem budowanym trochę delikatną gitarą, a trochę jeszcze delikatniejszym głosem.
drill-down: Mila Cloud — Long Way Back From The Familiar Place We've Never Been To | Zaumne — Parfum
Bastarda — Nizozot
(Audio Cave)
Potężne trzyczęściowe wydawnictwo, na którym trio Szamburski-Górczyński-Pokrzywiński bierze na warsztat niguny, mistyczne pieśni bez słów, wywodzące się z tradycji trzech klanów chasydzkich działających na terenie Polski do XIX wieku. Zachowując całkowity szacunek wobec historycznych utworów wpisują je we współczesny kontekst, podkreślając uniwersalność przekazu o całym spektrum emocji przenikających się wzajemnie w naszych życiach. Przy tej muzyce można płakać ze smutku i wzruszenia, jednocześnie ciesząc się z każdej sekundy na tym świecie.
drill-down: Bastarda, Aleksić, Podrumac — Lilith Abi | Dobrawa Czocher — Biodiversity | Jacaszek / Wesołowski — Eirḗnē
Cozy Moss — Wołanie
(Requiem Records)
Wyczekiwany od wielu lat album projektu Cozy Moss wskutek różnych zawirowań powstawał długo, ale warto było czekać na ten materiał. Utwory znane dotychczas z singli i koncertów zostały dopracowane i ułożone w spójną opowieść pełną szczerych emocji. Przez ten wielowymiarowy świat prowadzi nas eteryczny głos Klaudii Miłoszewskiej oraz przestrzenna muzyka Maćka Skoczyńskiego. Ten album jest wyrazem niesamowitej artystycznej siły i determinacji, a jednocześnie wskazuje kierunek, w którym polski pop mógłby pójść gdyby tylko chciał.
drill-down: Mahjong — Blackbird | Ola Budzyńska — Wschód/Hulaj
Dir — Świtezianka
(Opus Elefantum)
Inspirowany mickiewiczowską poezją minialbum, którym krakowska artystka Dorota Biłka debiutuje na scenie niezależnej. Autorka swobodnie miesza tu słowiański avant-folk z mrocznym techno oraz organicznym ambientem, nakreślając tajemniczą scenerię wyjętą niejako z ram czasowych. Na Świteziance szukamy połączeń między romantyzmem, prastarymi wierzeniami i magią schowaną pośród gęstych lasów.
drill-down: Raphael Roginski — Talàn | Zosia Hołubowska — Singing Warmia | Patryk Zakrocki — Tales for Solo Guitar
EABS meets Jaubi — In Search of a Better Tomorrow
(Astigmatic Records)
Artystyczne porozumienie między wrocławskim składem EABS oraz triem Jaubi z pakistańskiego Lahore poskutkowało fenomenalnym albumem, będącym namacalnym dowodem na to, że sztuka jest ponadgranicznym i ponadnarodowym językiem wyrażania emocji. Przy pomocy muzyki znikają wszelkie bariery geograficzne i kulturowe, a z pozoru odległe od siebie stylistyki mieszają się w jeden organizm, szukający wytrwale nadziei wśród wszechobecnego lęku, smutku i bezradności.
drill-down: Hoshii — Hoshii | Klawo — Live! | sneaky jesus — For Caching Taphed
Ewa Sad — Bum Bum
(enjoy life)
Debiutancki album Ewy Sadowskiej, artystki znanej z trio Sorja Morja (RIP) oraz projektu Polonia Disco, wykorzystuje piosenkową formę przede wszystkim jako punkt wyjścia do dalszych dźwiękowych eksperymentów. Zestawiając chwytliwe melodie z produkcją zawieszoną między lo-fi, retro synth- i futurystycznym hyper-popem, kreuje świat pełen wieloznaczności, w którym nowe pomysły wyskakują na nas zza każdego rogu. Dorzućmy do tego teksty trochę poetyckie, trochę abstrakcyjne, a jednak o bardzo prozaicznych, codziennych sprawach i dostajemy rzecz wartą wielokrotnego słuchania i odkrywania.
drill-down: Egipcjanie — Czas dla siebie | Franek Warzywa & Młody Budda — Wykopki | Mateusz Tomczak — Ekshibicjonizm
Flaner Klespoza — Czarny kokos
(Nagrania Somnambuliczne)
Urzekła mnie historia powstania tego albumu i moja idealistyczna głowa kupuje tę narrację, niezależnie od tego, czy to prawda, czy jedynie zmyślona bajka sprytnie skrojona przez tajemniczego artystę działającego pod nazwą Flaner Klespoza. Jego czwarty album w rzeczy samej brzmi jakby powstał na tropikalnej wyspie — wypełniony po brzegi dusznymi dźwiękami i hipnotyzującymi melodiami wciąga do odizolowanego świata, w którym ogranicza nas jedynie nasza wyobraźnia.
drill-down: Etnobotanika — Leśne duchy | Fetlar — Before Entanglement Aftermath | Piotrek Markowicz — Up the River
Furia — Huta Luna
(Pagan Records)
Wyjątkowo często mówię sobie, że słucham za mało black metalu, w szczególności polskiego, mimo że w pewien sposób fascynuje mnie ta estetyka. Siódmy studyjny album Furii jest dla mnie czymś łączącym ubłoconą chłopomanię z wiejską duchowością, black metalem wędrującym w czasie, żeniącym sarmacką brawurę ze współczesnymi lękami i złością.
drill-down: Torpur — The Cult | Ugory — Wicher
Jan Bąk & Annia — Megafauna
(self-released)
Na swoim wspólnym debiucie, licealni znajomi Jan Bąk i Anna Gruszczyńska portretują pięć zwierząt, wpisując je w człowieczy kontekst. Zestawiają ludzkie potrzeby z regułami natury oraz instynktami, zamykając je w formie baśniowych piosenek-przypowieści na styku freak folku i mrocznej elektroniki. Wokalne harmonie i plastyczny język dosłownie zaczarowują, a jedyne czego można żałować, to że ta przygoda nie trwa dłużej niż 20 minut.
drill-down: Dominika Płonka — DD | maliny — malinowa muzyczka
julek ploski — Hotel *****
(Orange Milk)
Julek Płoski w swoim n-tym wcieleniu wchodzi w rolę kompozytora filmowego i dźwiękowego dramaturga, wykorzystując zglitchowaną, przebodźcowaną elektronikę do własnych niecnych celów. Tworzy pełne rozmachu trailery do wyimaginowanych blockbusterów, przesyconych soniczną abstrakcją i efektownym, dopracowanym sound designem. Tej nocy w kinie nie zaśnie nikt.
drill-down: Aloupe — Behind the Sine | Bakblivv — Piece of Stone | Lasy — Głazy
k:i:o:s:k — A Better Tomorrow
(00effort)
Na swojej debiutanckiej EP-ce k:i:o:s:k eksploruje różne oblicza muzyki bassowej, od breakbeatu po post-club, dokładając do tego połamane sample i świdrujący syntezatorowy bas. Efektem tych poszukiwań są utwory zróżnicowane i wielowymiarowe, jednocześnie przepełnione radością i euforią.
drill-down: dadan karambolo — A Hack is a Foul | DJ Blik — Topia | T’ien Lai — Natury 02
Kresy — Lumer / Kolejny miękki sen
(Peleton Records)
Spokojnie można zaryzykować stwierdzenie, że łódzki kwartet Kresy w 2023 roku rozbił niezalowy bank, zgarniając wyróżnienie w plebiscycie Sanki, zbierając świetne recenzje koncertowe, a przede wszystkim wydając dwie EP-ki na równym wysokim poziomie. Zarówno czerwcowy Lumer jak i wydany pod koniec roku Kolejny miękki sen to sytuacja pod tytułem hit za hitem, noise’owe szaleństwo, math-rockowa abstrakcja i nieposkromiona energia.
drill-down: hage-o — HAGEUKO | Hanako — Śluza | Pretensje — macieje?
Lech Janerka — Gipsowy odlew falsyfikatu
(Mystic)
Lech Janerka to postać bardzo istotna w moim muzycznym rozwoju i nie ukrywam, że jego pierwszy album od 18 lat jest dla mnie sprawą sentymentalną. Nowe piosenki z jednej strony są zupełnie inne niż wszystko, co tworzył dotychczas, ale jednak trudno nie odnaleźć wyraźnych śladów jego unikalnego stylu i wrażliwości. Abstrakcyjne teksty pełne celnych i uniwersalnych prawd o życiu i przemijaniu otoczone kompozycjami delikatnymi z wyraźnie eksponowaną wiolonczelą, sprawiają, że mimo nowości czuję się jakbym odwiedzał dobrze znane, tylko dawno niewidziane terytorium.
drill-down: serio, nwm???
Martyna Basta — Slowly Forgetting, Barely Remembering
(Warm Winters Ltd.)
Drugi album krakowskiej artystki wydany przez słowacki Warm Winters to rzecz dopracowana w najdrobniejszych szczegółach i poruszająca wiele emocjonalnych strun naraz. Rozpostarta w przestrzeni między ambientem, avant-folkiem i muzyką kameralną miesza elektroniczne pejzaże z głosem artystki, gitarą i cytrą, tworząc odrębny mikrokosmos wypełniony tajemniczymi opowieściami, oddychający własnym tempem.
drill-down: Botanica — Invisible Gardener | Martyna Basta — Diaries Beneath Fragile Glass | Simi Fyda — Yuri
Mlody Kotek — Cały mój plan trzeba rozbić i pęknę to dobry znak mogę być całkiem ze szkła
(enjoy life)
Pierwszy po czteroletniej przerwie album Mlodego Kotka zawiera kolejną warstwę skojarzeń i znaczeń w jego osobnym i fascynującym uniwersum. Abstrakcyjna elektronika miesza się z piosenkowymi melodiami oraz emocjonalnym rapem, rytm funkcjonuje na równych zasadach z dźwiękowymi plamami. Rzecz przebojowa, przerażająca, hipnotyzująca, euforyczna i depresyjna naraz.
drill-down: IFS MA — REIFSMA | Młody Sprzęt — life after sprzet | susk & slotkakotka123 — KURDE FAJA
Olga Czech — Wszechświat
(BAS)
Krakowska pianistka, znana m.in. z zespołu Drekoty zadebiutowała świetnym materiałem, będącym odzwierciedleniem jej własnego odrębnego uniwersum. Słuchając Wszechświatu wchodzimy do miejsca, w którym autorka bez ograniczeń poszukuje własnych form wyrazu, lawirując między organicznym ambientem, muzyką klasyczną, post-jazzem i klimatami new age’owymi. Możemy jej w tym towarzyszyć bez żadnych przeszkód, a nasze zaangażowanie zależy wyłącznie od nas samych.
drill-down: japanese.inhale — exhaling | Krajobrazy — Krajobrazy | Wiktor Stribog — Astroenergoterapia Psychosonoryczna
Piotr Kurek — Peach Blossom / Smartwoods
(Mondoj / Unsound)
Dwa ubiegłoroczne albumy Piotra Kurka są zarówno bardzo do siebie podobne, jak i położone na zupełnie innych płaszczyznach. I właśnie ten skrajny dualizm wydaje mi się w tym przypadku najbardziej intrygujący. Autor na obu płytach wchodzi w rolę odkrywcy dźwiękowego, niestrudzonego rzeźbiarza oraz cierpliwego przewodnika, wykorzystując różne punkty wyjścia - przetworzony głos ludzki na Peach Blossom oraz barokowe skrawki instrumentalne na Smartwoods. Buduje światy abstrakcyjne, ale pełne baśniowości, niedopowiedzeń, zostawiając szerokie pole do interpretacji lub też zachęcając do emocjonalnego przeżywania tej muzyki.
drill-down: an-hoer — sepr.online.works | Ekotonika — Rain, Storm and Dreams
Próchno — P3
(Gustaff Records)
Zmiana formuły pracy w zespole Próchno, z korespondencyjno-improwizowanej na typowo stydujną, zaowocowała materiałem precyzyjnym, a przez to bardziej złowieszczym niż ich poprzednie albumy. Chłód i szrostkość ich muzyki wciąż zawiera w sobie skondensowane lęki i niepokoje, uwypuklające zagubienie i dezorientację we współczesnym świecie. Pomiędzy ciężkimi riffami i transową rytmiką możemy jednak odnaleźć emocjonalne oczyszczenie, tak potrzebne w trudnych czasach.
drill-down: Dynasonic — Dynasonic | Krija — Klang | Lotto — Axolotl
Rosa Vertov — Reflected In
(Crunchy Human Children Records)
Album, który zdobywa tytuł najładniej wydanej kasety roku, zaufajcie mi i kupcie od dziewczyn to śliczne dzieło sztuki wizualnej. Kiedyś kwartet, dziś trio, niezmiennie jeden z najważniejszych składów gitarowych na polskiej scenie, po raz kolejny przedstawia piosenki otulone shoegaze’ową mgłą, pełne przestrzennych melodii. W pięciu utworach na Reflected In dostajemy całe spektrum gitarowych inspiracji, od nawiedzonego gotyku, przez eteryczny dream pop aż po chaotyczny noise rock.
drill-down: Gołębie — Ze słów witraże | Kwiaty — Porcelana | Metro — Metro
Siema Ziemia — Second
(Byrd Out)
Na drugim albumie grupy Siema Ziemia dzieje się bardzo dużo, a pomysły zderzają się ze sobą wzajemnie tworząc nieustannie nowe kombinacje. Lecimy bez poczucia nudy przez całe spektrum gatunkowe, od kosmicznego jazzu, przez transowy dub, połamany breakbeat i footwork, aż po chropowaty dark jazz. Różnorodność podjętych wątków obezwładnia, ale też stanowi o sile tego wydawnictwa, bo mimo że każdy utwór wywodzi się z nieco innej parafii, to całość świetnie się skleja i wszystkie te planety do siebie pasują.
drill-down: Łona Konieczny Krupa — TAXI | ńoko — Aurora | Tamten — End of That World
SKI — KRE
(Pointless Geometry)
Solowy materiał perkusisty Damiana Kowalskiego to z jednej strony precyzyjne studium nad elektronicznym przetwarzania żywego instrumentu, a z drugiej nieposkromiony strumień energii i emocji, pokazujący jak bardzo muzyk może stać się fizycznie zanurzony w swoją twórczość. KRE wyrywa się definicjom gatunkowym, rozrywając na strzępy ramy muzyki klubowej, konkretnej oraz improwizowanej. To album pełen dysonansów, arena walki między robotycznymi modulacjami a ludzkimi emocjami, w której nie zawsze wiemy czy istnieją strony świata, gdzie jest góra a gdzie dół.
drill-down: E/I — extension/immersion | OPLA — GTI | Robert Piotrowicz — Afterlife
Some Guest — Unreleased 2021-2022
(self-released)
Reprezentant warszawskiego multidyscyplinarnego kolektywu organizatorsko-kuratorskiego Narocz13 dostarczył potężny materiał, który niesłusznie trochę przeszedł bez większego echa. Sześć tracków z ostatnich kilku lat, w których autor sprawnie lawiruje między gatunkami, od jungle, przez ghetto-house po breakbeat. Każdy z nich to imprezowy killer, stworzony do robienia rozpierdolu na parkiecie, więc proszę, dodajcie je do swoich DJ-skich playlist.
drill-down: Baby Meelo — HEAVYWEIGHTŻ00LRAPTRZY | iffi — Zbite szkło | Krenz — BOŻE DAJ MI BREAK
Żurawie — Nowa stocznia
(Koty Records)
Wydany pod koniec roku drugi album trójmiejskiego tercetu Żurawie dosłownie rzutem na taśmę wpadł do podsumowania, wygryzając kilkoro wydawałoby się żelaznych pretendentów w kategorii “post-hardcore-math-emo”. Materiał bardzo przestrzennie wyprodukowany, z silnym naciskiem na świdrujące syntezatory wprowadzające świeżość do noise-rockowej estetyki. Do tego pełen chwytliwych, ale nieoczywistych melodii i egzystencjalnych rozkmin, dzięki którym można często się utożsamić z podmiotem lirycznym.
drill-down: Lochy i Smoki — Powiedz że wystarczam | Trujące Kwiaty — Filmy | Zwidy — Nigdy nie będę taki, jak bym chciał
dzięki za kilka epokowych odkryć : Bastarda, Dir - wchłaniam natychmiast. Zatem - pięknej muzycznej fali na 2024 życzę!