Trochę mi zeszło z otwarciem nowego roku w ramach tego newslettera. Styczeń upłynął mi trochę na podsumowaniu roku poprzedniego, a trochę na zupełnie niezobowiązującym słuchaniu muzyki różnej, nie tylko nowości, ale przede wszystkim czerpaniu przyjemności z obcowaniem z dźwiękami. Poza tym, różne ekscytujące sprawy osobiste pochłaniają mnie z większą lub mniejszą częstotliwością, nie tyle spychając muzykę na dalszy plan, co przekształcając ją w przyjemny soundtrack codzienności.
Nerdowski umysł podąża jednak nieubłaganie ku wydeptanym ścieżkom i mimochodem przypomina o wrodzonym imperatywie śledzenia premier i najnowszych wydawnictw. Muszę przyznać, że zaskoczyłem się swoją regularnością, ponieważ mniej więcej od połowy stycznia zaglądam na bieżąco do playlisty z nowościami tworzoną przez Crack Magazine, a także do Pitchfork Selects. Staram się zerkać na cotygodniowe newslettery wysyłane przez Shawna Reynaldo, Phillipa Sherburne’a oraz sklep Boomkat, a także na Waste Mail Seba Wheelera, w którym autor podsumowuje miniony miesiąc w muzyce clubowej. Sam się dziwię, że czasami zamiast na sociale wchodzę np. na Bandcampa poscrollować nowości i oczywiście zakupy innych użytkowników. Zgodnie z przewidywaniami kolejka nowości wydłuża się w tempie wykładniczym (tryb edycji na RYM ma już dwie strony, tak dla skali) i tak sobie myślę: po jaką cholerę zbieram te wszystkie mniejsze i większe wydawnictwa w jednym miejscu skoro fizycznie niemożliwe, żeby to kiedykolwiek w życiu przesłuchać? Nie wiem, ale jak się pojawi na rynku AI-powered silnik do słuchania w moim imieniu lub mechanizm wydłużający dobę z wykorzystaniem nwm dylatacji czasu (potrzebny przypis?) to chętnie się zapiszę. Albo w sumie po co to komu.
No dobra, panie przesyt, bo pierdolisz coś o zagranicznej muzie a to miała być przestrzeń tylko dla Polaków. I racja, już zmierzam do brzegu. Trochę przypadkiem wyszedł mi tu osobisty STACK researcherski i skorzystam z okazji, rozciągając ten temat również na Polskę. Mam wrażenie, że w obliczu coraz szerszej enshityzacji (gównoizacji?) nowoczesnych dróg konsumowania kultury (a.k.a. hujowsze algorytmy w streamingach) niezmiernie istotne i nieocenione z perspektywy słuchacza może być autorskie spojrzenie na muzyczne wybory. Regularnie sprawdzam nowe utwory dodawane na playlisty z nową muzyką przez: Anię Lalkę (ex-Rytmy.pl), Lecha Podhalicza (ex-Newonce) oraz Bartka Chacińskiego (Polityka, Polifonia). Wszystkie trzy playlisty dostępne w złodziejskim serwisie streamingowym z zielonym logiem, i wszystkie trzy wzajemnie się uzupełniają stylistycznie, pokrywając szerokie spektrum dźwięków. Obraz polskiej sceny dopełnia selekcja w ramach Świeżynki - audycji w Radiu Kapitał prowadzonej przez Darka Pietraszewskiego (któremu pomagam mu w tym na kilku polach), skupionej na nowościach z obszaru muzyki elektronicznej i eksperymentalnej. Jeśli chodzi o źródła pisane - warto się zapisać na newslettery Pawła Klimczaka, Łukasza Warny-Wiesławskiego, Patryka Mrozka i Łukasza Konatowicza, w niedzielne wieczory słuchać w Czwórce audycji Spoza Nurtu Adama Smolarka oraz zaglądać na portal Undertone. Złośliwx mogą pomyśleć, że tak wymieniam żeby się popisać, albo co gorsza podlizać osobom autorskim. Nic bardziej mylnego, mam świadomość że wielu z Was doskonale zna te źródła, nie odkrywam przed nikim Ameryki. Chciałem po prostu wspomnieć o osobach, którym tak jak mi zależy na polskiej scenie i którzy robią świetną robotę dla tej sprawy narodowej, często po godzinach i bez gwarantowanej gratyfikacji finansowej za pracę wykonaną w tym obszarze.
Skoro już mam Waszą uwagę skupioną na moich słowach, to oczywiście chciałbym zaprosić Was do śledzenia i zapisania sobie kilku miejsc, w których gromadzę, i mam zamiar dalej gromadzić polskie premiery. Moja własna playlista (której pozazdrościłem innym autorom hehe), nazwałem ją POLSKA GUROM, wrzucam tu cały przekrój różnych gatunków, wszystko czego słucham i co moim zdaniem warte jest odnotowania — zarówno pojedyncze single, utwory zapowiadające nadchodzące premiery jak i fragmenty wydanych już albumów. Jako niezobowiązujący suplement polecam też selekcję rzeczy z tzw. zagranicy, bardziej roboczy worek niż przemyślana kuratela, ale może komuś się przyda takie źródło nowości.
Z kolei na portalu Buy Music Club, w ramach którego można tworzyć listy wydawnictw z bezpośrednim podlinkowaniem ich do stron na Bandcampie, postanowiłem zakładać odrębną listę na każdy miesiąc. Wrzucam tu albumy, EPki, single, zarówno po premierze jak i te zapowiedziane. Staram się uwzględniać jak najwięcej rzeczy, ale na pewno wszystkiego tam nie ma. Lista styczniowa tutaj, a lutowa tutaj. Jeśli Waszym zdaniem czegoś szczególnie brakuje - dajcie proszę znać w komentarzu lub w inny sposób ( ig / fb ).
Last but not least, krótka lista fajnych wydawnictw ze stycznia i początku lutego, z BARDZO KRÓTKIMI komentarzami!
aheloy! — deep in the big blue dream
(Discos Extendes)
Adrian Kolarczyk chowający się za pseudonimem aheloy! dał się poznać w zeszłym roku jako połowa duetu Krajobrazy, a 2024 rok otworzył z grubej rury solidnym materiałem wypełnionym abstrakcyjną elektroniką na styku ambientu, jungle’u i IDMu. Całość została wydana przez portugalską wytwórnię Discos Extendes.
diskhat — Decay
(self-released)
Producent Kacper Bartos działający pod pseudonimem diskhat wrzucił pewnego dnia na jedną z fejsbukowych grupek link do swojego albumu z adnotacją: niech wam służy do odrabiania lekcji i grania w wyścigówki. Wszystko się zgadza, ponieważ oddychający, idm-owo-warpowski drum n bass w wykonaniu autora bardzo przyjemnie płynie jako tło do codziennych aktywności, ale myślę, że też sprawdzi się na klubowym parkiecie.
dogheadsurigeri — Fluid Matter
(self-released)
Hitowy singiel otwierający producencką działalność dogheadsurigeri, warszawskiej DJ-ki mieszkającej w Londynie, członkini nieodżałowanego kolektywu klubowego Mestiço oraz feministycznej platformy Oramics. Na Fluid Matter autorka rozpędza się do ponad 140bpm-ów, wychodząc z klasycznego hardstyle’owego 4/4, łamiąc go po drodze płynnym basslinem.
Dziarma — WIFEY Mixtape
(2020)
Na pierwszym od trzech lat solowym materiale Dziarmy muzycznie nie ma nudy, mimo że zaczyna się dość typowo — trochę trapu, trochę balladek. W drugiej połowie dzieją się rzeczy dużo ciekawsze, od niemal ballroomowego Chłopaki płaczą, przez hyperpopowy duet z Dominiką Płonką, aż świetny duet z susk. Poza tym Dziarma potwierdza, że jest świetną raperką i z biegłością porusza się między raperskimi przechwałkami, sensualnością, miłością i złością.
Hanxiety — Hanxiety
(Peleton Records)
Świeżo powstałe warszawskie trio Hanxiety tworzą muzycy znani ze sceny gitarowej, ale chowający się za pseudonimem. Muzycznie mamy tu melodyjne screamo, z niemal sludge’owym ciężarem, wypełnione tekstami trochę ironicznymi i shitposterskimi, ale jednak dającymi częste odczucie tzw. reluwy w dzisiejszych czasach.
LOUFR — FEARS
(Pointless Geometry)
Tak to jest, gdy wykształcony kompozytor muzyki poważnej bierze się za eksperymenty z elektroniką i formą bliższą klubowemu parkietowi niż murom akademii. Na swoim trzecim albumie wydanym pod pseudonimem LOUFR, Piotr Bednarczyk miesza dźwiękowe warstwy, które wzajemnie się przenikają, tworząc nieodkrytą dotąd przestrzeń pełną melancholii, lęku i harmonii.
Naktys — Liturgia
(Zoharum)
Pełnoprawny debiut jednoosobowego projektu Naktys, za którym stoi Grzegorz Mirczak, mieszkający w Łodzi muzyk-samouk oraz filozof z wykształcenia. Liturgia wydana przez wytwórnię Zoharum jest ulepszoną wersją demówki Percepcja sprzed trzech lat, rozciągającą się między industrialem, noise’em, electropopem i abstract rapem, zanurzoną w metafizycznych rozkminach podmiotu lirycznego.
(full disclaimer: z Grzegorzem znamy się bardzo dobrze od liceum, obecnie jest także praktycznie bliskim członkiem rodziny; ponadto, na płycie w roli gitarzysty pojawia się również mój rodzony brat)
Normal Bias — LP3
(U Know Me Records)
Trzeci album słupskiego duetu, który tworzą Piotr Krupiński i Tomasz Karczewski to podróż przez dźwiękową gęstwinę, pełną smolistego dubu, rytmiczne pulsacje i nadbałtycki romantyzm.
Some Guest — Motorolla Mixtape
(Zejście / Narocz13)
Reprezentant stołecznej ekipy klubowo-artystycznej Narocz13 wypuścił znienacka kolejny autorski materiał, bazujący na samplach z najróżniejszych źródeł oraz recyklingu flagowych motywów, mieszając je w szalony mix brytyjskiej basuwy, ghetto-techu, baile funku i stu innych podgatunków muzyki klubowej.
Szymon Wildstein — TSSSS
(enjoy life)
Po świetnym 2023 roku wydawnictwo enjoy life nie zatrzymuje się i w styczniu dostarczyło kolejny dobry album. Szymon Wildstein i jego TSSSS porusza się po kilku płaszczyznach naraz — od dark jazzu, przez delikatny ambient, po zalążki psychodelicznych melodii. Miesza wszystko w jednym miejscu, wywołując całe spektrum emocji, a w środku stawki dorzucając bezpretensjonalny kower (rework?) The Police.
Ps. tak, wiem - znów za mało kobiet :(( wydawajcie te swoje albumy i epki plssss